ROZDZIAŁ III - NOWA NADZIEJA
Ostatni zabieg, ostatnie wlewki. Mijają tygodnie. Marzec 2020. Miesiąc, w którym zatrzymała się ziemia, a zaczęła zaraza. Początek reakcji łańcuchowej zaczynającej ciąg klęsk i nieszczęść, złych zbiegów okliczności, konsekwencji złych decyzji..
Ale zacznijmy od nadzieji, która pomino pierwszych przypadków zarazy w naszej okolicy - narodziła się w marcu. Pomimo pandemii tata pojechał na tomograf i wyniki były zachwycające!
Po kilku miesiącach od ostatniego zabiegu, wlewek i tomografu - nie ma raka! Tata nabrał sił, chęci i energii, postanowił porobić remonty, kilka zakupów, zająć się działkami. Ach, wiosna pomimo pandemi była wyjątkowo piękna, słoneczna i radosna! Lekarze gratulowali (chyba bardziej sobie niż tacie) i kazali w lipcy przyjść na kolejny tomograf - do kontroli.
Ogólną radość lekko zaćmiewał cień powiększającej się pandemii, ale uważaliśmy, dbaliśmy o siebie, a kamień z głośnym hukiem spadł nam z serca przynajmniej jeśli chodzi o chorobę taty. Gdyby tak pozostało - bylibyśmy naprawdę szczęściarzami!
Ale oprócz pandemii rosło też coś innego. Coś gorszego, jeszcze nie ujawnionego, przyczajonego, czekającego na odpowiedni moment, a jego cień przyćmi już wszystko, łącznie z tym całym COVIDem...